Bieg Wierchami to górska kontynuacja imprezy pn. Visegrad Maraton który w latach 2006-2015 odbywał się na transgranicznej, górskiej i asfaltowej trasie z Podolinca (SK) do Rytra (PL). Maraton ten nie był maratonem na którym można było zrobić życiówkę, wręcz przeciwnie – asfaltowa, pofałdowana trasa która w najwyższym miejscu liczyła 750 m.n.p.m. była dedykowana śmiałkom i osobą szukających alternatywy dla płaskich maratonów.

W 2014 roku powstała inicjatywa zorganizowania biegu górskiego, widząc zmieniający się trend. Biegacze odchodzili z biegów asfaltowych w kierunku biegów górskich.

A wszystko zaczęło się w ciepłych progach dobrze Wam znanej Karczmy nad Potokiem kiedy rozmyślaliśmy nad IX Visegrad Maratonem. I nagle Eureka – Czaderski pomysł rzucił Kolega – „Zróbmy bieg górski w sobotę żeby się im lepiej biegło maraton w niedzielę :)”. Przystaliśmy na ten pomysł i po wielu godzinach dyskusji i spekulacji doszliśmy do konsensusu, że bieg będzie się zwał „Biegiem Wierchami”. No dobrze, ale jakie dystanse? Na początek zróbmy 8,5 km dla początkujących i 28,5 km dla bardziej zahartowanych. I Tak w 2014 roku odbyła się pierwsza edycja Biegu Wierchami, która cały czas ewoluuje dla Was Biegaczki i Biegacze.

Od tamtego czasu biegi górskie w Rytrze zadomowiły się na dobre, a Visegrad Maraton w 2015 roku zakończył swój byt. Obecnie Bieg Wierchami to 3 dystanse które w swoim nazewnictwie mają nawiązywać do kosiążki „Szkoła pod Obłokami” autorstwa Marii Kownackiej. To właśnie w Rytrze, toczyła się akcja tytułowego Rogaś z Doliny Roztoki (w Rytrze są dwie Roztoki: Roztoka Wielka i Roztoka Mała). Co ciekawe książka jest oparta poniekąd na faktach o czym więcej można przeczytać w artykule laminerva.pl

Będąc w Rytrze, pisarka miała okazję mieszkać w leśniczówce dawnego nadleśniczego Konstantego Kowalczyka. Kowalczyk był znakomitym gawędziarzem i opowiedział Kownackiej historię kozła sarny, który został wyłowiony z rzeki i  przygarnięty przez jego rodzinę. Kownacka była pod wielkim wrażeniem tej opowieści i postanowiła na jej podstawie stworzyć opowiadanie pt. „Rogaś z Doliny Roztoki”. Córka nadleśniczego, Anna Stawowczyk, która przez długi czas z pasją dzieliła się historią o prawdziwym Rogasiu, opowiadała, że zwierzątko zostało nazwane „Jacek” i było traktowane przez domowników jak członek rodziny. Stawowczyk wspominała ciekawą anegdotkę, gdy pewnego dnia odwiedził ich Hrabia Adam Stadnicki i podczas spożywania posiłku koziołek włożył mu pyszczek do talerza. Ku zaskoczeniu domowników, fakt ten nie oburzył Stadnickiego, który wyraził zachwyt nad zwierzątkiem i nadal jadł ze smakiem.

laminerva.pl